To co we mnie




'' Nasze serce, może być niebem''.- Phil Bosmans







Drzewo nienawiści.


Budując drzewo nienawiści, zatracamy głęboko samych siebie. To drzewo rośnie mając coraz większe konary. Poprzez negarywne myślenie, coraz bardziej kiełkują listki, pączki. Często jakieś porażki z dzieciństwa, czy życiowe potyczki są tego powodem. Sami nic ze swoim  życiem nie potrafimy zrobić, a zazdrościmy innym ich osiągnięć i rozwoju. Myśli są przyczyną wszystkiego, co się z nami dzieje. To tylko od naszych myśli zależy co osiągniemy w życiu. Czy skupimy się na swoim życiu? Czy na życiu innych. Z reguły większość osób zatraca własne życie, bo myśli o życiu innych. W tym samym czasie mógłby zacząć rozwijać własne życie.To tak jakbyśmy jeżdżąc autem mieli tylko ręczny hamulec, a nie znali biegów wyższych, by ruszyć do przodu. Po co stać w miejscu? Czy nie lepiej ruszyć do przodu. Stojąc w miejscu, widzimy wciąż ten sam krajobraz, gdy ruszymy krajobraz może zmienić się na bardziej ciekawszy i kolorowy.

Zrób to teraz!!!

 

Nienawiść do innych, bierze się stąd, że nie kochamy samych siebie. Jeśli pokochamy siebie i zaakceptujemy nasze życie, takim jakie jest nie skupiając myśli na tym czego nie mamy, tylko na tym co mamy, myślenie o sobie w sposób pozytywny ma większe szanse.Negatywne emocje biorą się przede wszystkim z usiłowania uczynienia kogoś, lub czegoś, odpowiedzialnym za nasze życie, czyli w gruncie rzeczy z braku odpowiedzialności. Kluczem do wyeliminowania negatywnych emocji jest przyjęcie całkowitej odpowiedzialności za wszystkie nasze myśli, czyny i reakcje w stosunku do otoczenia, do wszystkich ludzi i zdarzeń. Naprawdę, uwierzcie, życie staje się o wiele łatwiejsze, milsze.

Zmień myśli, a zmienisz życie!

 

Wszystko zależy tylko i wyłącznie od tego, czy chcesz coś zrobić ze sobą, czy nie. Źródłem gniewu, a potem frustracji zazwyczaj jest to, że ktoś coś zrobił lepiej ode mnie. Umysł, zachowuje się jak magazyn gromadzi, zarówno zdarzenia, jak i uczucia im towarzyszące- czyli: winę, wstyd, żal, poczucie krzywdy, upokorzenie, przerażenie..... Tłumione wspomnienia mogą się uwidaczniać jako stany niepokoju, ataki lęków, depresje, lub choroby psychosomatyczne, ataki na inne osoby, agresja. Nim rozpoczniesz nowe życie musisz się koniecznie rozprawić z przeszłością. Nie ma sensu ignorować przeszłości, ani jej zaprzeczać. Im bardziej będziesz starać się od niej uciec, tym bardziej będzie Cię ona ścigać. Trzeba zmierzyć się z problemem, wtedy zniknie on na dobre.Wszystkie choroby mają swoje źródło w niewybaczaniu. Ciało, jak wszystko w życiu, jest lustrzanym odbiciem naszych myśli i przekonań. Za gniewem też z reguły kryje się nasze wewnętrzne przekonanie, że mamy do niego prawo. Jak w sądzie, osądzamy, uznajemy winę i potępiamy, po czym uważamy, że gniew jest naszym "niezbywalnym prawem", które natychmiast egzekwujemy wprowadzając się w stan zdenerwowania i złości. W ten sposób zatruwamy i niszczymy swój organizm. Czynienie zarzutów jest bezsensowne. Jest to rozpraszanie energii. Energię trzeba gromadzić. Bez niej niemożliwe byłyby zmiany. Konieczne dla naszego uzdrowienia jest uwolnienie się od przeszłości i wybaczenie każdemu: "Wybaczam Ci, że nie jesteś takim, jakim chciałbym Cię widzieć. Wybaczam Ci i bądź wolny".


Szacunek, to tak niewiele ( a może dużo), co możemy dać drugiej
osobie. Ale to tylko wtedy, gdy kochamy samych siebie.


''Nasze serce może być niebem.''
- Phil Bosmans -

Tak- ''Nasze serce może być niebem". Jeśli sami będziemy, tego chcieli. Jeśli wybierzemy drogę rozwoju, dla samego siebie i będziemy żyli swoim życiem, a nie życiem innych. Poodcinajmy więc te gałęzie nienawiści, by nasze drzewo puściło, zdrowe konary, które kiedyś zakwitną, wedle życzeń naszego serca. Niech zakwitną na nim piękne kwiaty miłości do drugiego człowieka.









Ogród mojego serca. Jestem, czuję, tworzę.......









 


Energia- energia, jaką tworzymy w sobie, w swoim sercu, oddaje nam to, co sięwokół nas dzieje. Człowiek, który harmonijnie jest uporządkowany wewnątrz siebie i współgra realistycznie i naturalnie sam ze sobą, osiągnie w ten sposób ładunek miłościpozytywnej, która ukierunkuje go w ocean szczęścia, szczęścia, o które dziś tak trudno.

Szczęście- szczęście, które wokół mnie się rozciąga, zależeć będzie od harmonii uczuć akie w sobie mam, jakie w sobie tworzę, od tego co czuję. Wartość szczęścia, to energia jaką ja posiadam, by móc dzielić się nią z innymi.

Miłość- miłość jest prosta, łatwo nią obdarzyć kogoś, ale czasem trudno z nią żyć.Zależy jakie barwy przybiera. Miłość to bezustanne pragnienie lepszego. Dzięki miłości w sercu dostrzegamy piękno duszy drugiego człowieka. Miłość do siebie i do innych uszlachetnia serce. Pozwala nam dostrzegać inne światło, światło, które przybiera różnokolorowe barwy. Od nas zależy wyłącznie, czy patrzymy przez różowe okulary,czy przez okulary serca.

Smutek- smutek, przytrafia się w naszym życiu często, przychodzi niczym pochmurny dzień. Jest to naturalna część naszego życia. Często bierze się z braku miłości do siebie, duszenia w sobie złości.



              Jestem, czuję, tworzę...........

             Czemu o tym wszystkim piszę. Bo to ma do mnie najważniejszą wartość. Wartość, która do mnie wraca, bo tworzę własną rzeczywistość. Krajobraz jaki wokół mnie się rozciąga jest przejrzysty i naturalny, nie ma już w nim mgły niejasności. Długo pracowałam, by osiągnąć taką rzeczywistość, kosztowało mnie to kilka lat pracy nad sobą. Bo nie zmienię otoczenia, ani świata. Mogę zmienić tylko siebie. Zaczęłam więc zmieniać siebie, powoli stopniowo, ale doszłam również do takiego wniosku, że jeśli człowiek osiągnie taką harmonię wewnątrz siebie, nie ma zrozumienia od innych, inni postrzegają Cię jak dziwaka. Podam przykład. Koleżanka ma nową kieckę, świetnie w niej wygląda, cieszę się jej szczęściem, inni tego nie rozumieją, mówią jak możesz jej mówić, że pięknie wygląda? Przecież jest gruba i brzydka. Pojawia się kontrast białe i czarne. Ludzie nie potrafią cieszyć się cudzym szczęściem, lecz cieszyć się z nieszczęść swoich bliskich. To podłe, ale cóż.Czy mamy wpływ na takich egoistycznych ludzi? Niestety nie. Nie mamy też wpływu na to co robią. Co w takiej sytuacji można zrobić? Pogodzić się z tym, że tacy są, bo ich nie zmienię, nie zmienię ich sposobu myślenia. Mogę jedynie pomodlić się za ich duszę, by wkroczyła na właściwe tory i zrozumiała co czyni.


             Zrób miejsce na miłość-

              Można się nauczyć kochać i pozwolić tej energii uwolnić się, podzielić się nią z innymi.Czym więcej miłości szczerej dajesz z siebie, tym więcej do Ciebie wraca nawet z najmniej oczekiwanych stron. Jeśli stworzysz ogród, pięknych kwiatów, gdzie zapach roznosi się w każdym zakamarku przestrzeni ogrodu, to czyż nie wspaniale jest radować się tym widokiem? To tylko od Ciebie samego zależy, jakie kwiaty w nim zasadzisz i czy będziesz ten ogród pielęgnował, czy też pozwolisz na to by zarosły go chwasty. To nasze myśli tworzą naszą rzeczywistość, stają się cudownym ogrodem pragnień naszego serca. Sposób w jaki wyrażamy własne uczucia do innych, zaowocuje piękniejszymi kwiatami. Rozrosną się one w niepowtarzalnym tempie. Nie potępiam już siebie, za to co zrobiłam. Staram się jak mogę w danej mi chwili. Przecież jesteśmy ''ofiarami ofiar''. Mam na myśli stereotypy, jakie nam przekazali nasi rodzice, a im ich rodzice. Ogromnym znaczeniem jest umieć uwolnić się od tych głupich, negatywnych wyobrażeń i przekonań, jakie nam w dzieciństwie zostały przekazane.Nasi rodzice nauczyli nas tego, co sami otrzymali w dzieciństwie. Nie musimy być tacy jak oni. Jakkolwiek by to brzmiało, rzeczywiście my dokonujemy wyboru naszych myśli. Możemy też zrezygnować z tworzenia pewnych myśli, które działają na nas niekorzystnie.
         Jeśli myślimy sobie, że nie jesteśmy tego, czy tamtego warci, to jak możemy marzyć o dobrym samopoczuciu? Jak możemy stworzyć życie oparte na miłości i radości? Noszenie w sobie urazy, samokrytycyzm, lęk, poczucie winy są powodem  kłopotu w naszym ciele. Bo nie ma w nas nadziei, nadziei, że będzie lepiej, dobrze. Bo stworzyliśmy sobie na zewnątrz siebie, lustrzane odbicie naszych myśli. Skutki odczujemy bardzo szybko.Wszystko co się dzieje wokół funkcjonuje według zasad
- łączności (spójności) wszystkiego z wszystkim,
- ważności tego co się tworzy,
- wiedzy (będącej wypadkową mądrości i doświadczenia, tworzącej pole rozumienia).


 Kochanie siebie zaczyna się najpierw od zrozumienia samego siebie i zaakceptowania tego co nam się przytrafiło w życiu, to nam ułatwi dalszy proces przemiany. Bo nie mamy wpływu na to co się stało, ani na to co będzie. Mamy jedynie wpływ na dzisiaj na czas teraźniejszy. To od nas zależy w jaki sposób przeżyjemy dzisiejszy dzień. Czy wstaniemy z radością i nawet wobec niesprzyjającej pogody (deszczu) będziemy umieli powiedzieć jaki piękny dziś dzień. Czy w złej kłótni z bliską osobą będziemy umieli wywnioskować z tego jakąś lekcję lub morał dla nas samych? Czy będziemy obwiniać i wyżywać się na innych, bo dzień jest ''do dupy''. Zamienimy się w upierdliwego trolla i będziemy wyładowywać swoje emocje na bliskich nam osobach? Taka jest rzeczywistość naszego społeczeństwa. Ale przecież już swoje przeżyliśmy, więc po co mamy pakować się w kolejne tarapaty myślowe. Jest to stan człowieka, nie do pozazdroszczenia. Trzeba dokonywać konkretnych czynów, aby uratować naszą duszę. To działanie trzeba oprzeć na mocnej postawie postrzegania i interpretowania zaistniałych wokół nas sytuacji. Nasz strumień życia, biegnie bardzo szybko, więc po co płynąć pod prąd. Należy zgromadzić w sobie tyle dobrej energii, byśmy mogli dzielić się nią z innymi. Energia miłości, która będzie przez nas przepływać scali nasze doświadczenia życiowe. Nasze relacje z samym sobą ulegną pozytywnej przemianie. Przekazywanie tej dobrej energii pozwoli nam zbliżyć się do szczęścia.



Przestrzeń myślowa.





       Istnieje coś takiego w naszym stanie umysłu, jak przestrzeń myślowa. Myślimy dużo, można powiedzieć, że na okrągło. Czasem myślimy o innych tak dużo, tak bardzo, aż doprowadzamy się do takiego stanu, który możemy nazwać martwy. Rozgrywa się walka myśli, dlaczego ona ma lepiej niż ja? Doprowadzamy swój stan umysłu do nienawiści, tak głębokiej, że zapadamy się w dół, nie wiedząc kiedy.
      Stan naszego umysłu można porównać do pogody. Kiedy nienawidzimy, myśli nasze są niczym czarne chmury, które nadciągają przed deszczem. Stan nienawiści, można też przyrównać do umierania za życia. Generalnie bardzo i z całego serca współczuję takim osobom, ponieważ marnują swoje życie, a mogliby wypełniać jego każdą cząstkę pięknem.
       Nienawiść, to pragnienie, by obiekt nienawiści spotkało coś złego, przybiera czasem postać obsesyjną: chęć zemsty jest tak silna, iż osoba nią zawładnięta nie jest w stanie przestać o niej myśleć; wówczas nienawiść jest głównym motywem jej działań i bardzo silnym bodźcem wpływającym na percepcję rzeczywistości. http://pl.wikipedia.org/wiki/Nienawi%C5%9B%C4%87
      Moje niebo jest bez chmur, na moim niebie świeci słońce, którego promienie rozchodzą się do wszystkich osób, którę kocham, cenię, lubię i szanuję, nawet do tych, którzy mnie nie lubią, wysyłam do nich miłość. Nie tracę czasu na nienawiść, bo nie chcę stracić żadnej minuty, ani sekundy na coś, co mi w życiu coś zabiera, a nie zostawia.
      Moja przestrzeń jest cicha, nieporuszona, miłująca dobroć do innej osoby. Jest tłem moich wcześniejszych doświadczeń. Tak niewiele potrzeba, by stać się szczęśliwym. Nawet najmniej ważna rzecz, jest dla mnie wielkim szczęściem. Z mojej przestrzeni myślowej płynie cudowna energia, sama ją sobie wypracowałam. To co mam teraz w swoim sercu, wiem, że zaowocuje.
     Wiem, że kiedyś ujrzę swój ogród, który zakwitnie różami. Na razie są tylko pączki i jest ich mało, ale z czasem zapełni się cały. Największą radością jest radość istnienia. Żyjemy, jesteśmy, mamy rodzinę, dzieci, jesteśmy zdrowi, nie żyjemy w chorobie. Każdego dnia świeci słońce, nawet wtedy, kiedy ma padać deszcz, bo prawdziwe słońce i jego ciepło, znajduje się w naszym sercu. Po co jest mi wznosić mur, by przysłaniał mi te cudowne promyki słońca. Stara zasada powiada ''Jeśli chcesz  zmienić świat , zmień najpierw siebie ''.
     Gdy jest coś w moim życiu, co mi przeszkadza, akceptuję to, jeśli dobrze się z tym czuję. Każdy wybiera sobie drogę jaką chcę i dokonuje wyborów jakich chce. Ja wybrałam ścieżkę, być może trochę krętą, ale jest to ścieżka miłości. Czasem nie jest gładka, też znajdują się na niej kamienie, które utrudniają mi przejście, ale nie poddaję się, wciąż nią idę. Odkrywam ją co dzień na nowo, raz, drugi, trzeci w nieskończoność..... Moja dusza nie jest doskonała, szuka czasem cienia, niczym łza ukojenia. Ale kiedy pojawia się cień, wiem, że zaraz ponownie wzejdzie słońce.
      WRAŻLIWOŚĆ- piękna cecha, ale tak rzadka i często niedoceniana. Za wrażliwością właśnie idzie to co mamy w sercu. Cieszę, że rodzice mnie tego nauczyli. Jestem im za to wdzięczna. Żyję w zgodzie sama z sobą, bo potrafię wybaczać, dzięki czemu moje serce jest wolne...... Uciszyłam je i otarłam łzę. 











 

Śpieszmy się lochać ludzi, tak szybko odchodzą.....





  


         To piękny wiersz, który napisał ks. Jan Twardowski. Tak szybko pędzimy przez życie, że nie zauważamy jak szybko nam ono przecieka przez palce. Gonimy wciąż za pieniędzmi, zostawiając w tle naszych bliskich. Nie szanujemy ludzi, którzy pojawiają się czasem w naszym życiu, a powinniśmy, bo tego potrzebują. Nie zauważamy potrzeb naszych bliskich i przyjaciół z naszego otoczenia. Pędzimy tak szybko nie zauważając szczęścia, które nas otacza, które jest tak blisko. Narzekamy, że jesteśmy nieszczęśliwi. Mówimy że Bóg nas skarał, a tak nie jest, bo Bóg pragnie dla nas szczęścia. Daje nam je na co dzień, tylko my tego nie zauważamy.
         Czasem ktoś podaje nam swą dłoń, pragnie pomóc - my tego nie dostrzegamy i nie dostrzeżemy, dopóki tego nie stracimy. Bo człowiek taki jest, docenia coś dopiero wtedy, kiedy to straci. Wtedy zaczyna się zastanawiać po co i dlaczego tak się stało. Tak łatwo kogoś stracić, niż odzyskać. Jesteśmy znieczuleni na cudzą krzywdę na to co się dzieje wokoło nas. Dlatego warto dostrzegać dobro w drugim człowieku, nie doszukując się w nim zła. Bo poznając drugiego człowieka widzimy w nim same wady nie dostrzegając zalet.
        Ten człowiek tak jak my ma wielkie serce i wielką duszę tylko o tym czasem nie wie. Czasem jego zła sytuacja życiowa zamienia go w zimny głaz. Nabywa cech negatywnych i wszystko widzi w złym świetle. Zaczyna nam czasem to przeszkadzać. Co by się stało gdybyśmy mu dali szansę dostrzeżenia tego dobra, które nosi w swoim sercu i w swojej duszy. Istnieje cud jakim jest drugi człowiek i gdy pierwsi podamy mu rękę ukazując swoje wewnętrzne dobro, prowadząc go na początku niczym małe dziecko, które stawia pierwsze kroki, ucząc go, że jest na tym świecie potrzebny, doceniając go takim jaki jest, by poczuł że, coś znaczy. By pokochał sam siebie.
        Taki człowiek odnajdzie sens swego istnienia. To podziała także dla naszego dobra, bo dzieląc się szczęściem z drugim człowiekiem odnajdziemy nas samych. To pozwoli nam duchowo dojrzeć. To szczęście do nas wróci w najmniej oczekiwanym momencie i z najmniej oczekiwanej strony. ''Nie ważne jest w życiu to- czego się ma i ile się ma , ale ważne jest to co możemy dać drugiemu człowiekowi''.
        Czasem szczery pełen serca uśmiech pozwala rozgrzać czyimś zimny promień serca. Dlatego to ważne, by nie przekreślać innych osób jakie pojawiają się w naszym życiu, ale uczynić ich swoimi przyjaciółmi. Często się zdarza, że więcej słyszymy o rozwodach o rozstaniach niż o szczęśliwej miłości. Dlaczego tak jest? Ponieważ nie potrafimy przebaczać, nie potrafimy dać szansy drugiej osobie, a potrafimy ją negować, oskarżać, potępiać, oczekiwać od niej rzeczy, których sami nie potrafimy dać. Wtedy wychodzą niedomówienia i rozczarowania. Mówimy, że partner nie spełnia naszych oczekiwań ale gdybyśmy pokazali jakich uczuć potrzebujemy, podarowali partnerowi to co sami chcielibyśmy otrzymać, może byłoby nam łatwiej? Na pewno tak. Bo dajemy coś nie oczekując niczego w zamian. To jest bezwarunkowy gest i jeśli jest szczerze podarowany, wtedy ma prawo spełnić swą rolę. Dlatego ważna jest w życiu miłość, miłość bezwarunkowa, bo kochając nie nie oczekujemy niczego w zamian. Dlatego spieszmy kochać ludzi, by nie zdążyli od nas odejść. Bo warto.








Pociąg marki życie....

              Ile człowiek bólu zdoła znieść i wytrzymać? Jak długo może trwać w przekonaniu, że jego życie zmieni się na lepsze? Wciąż zadaję sobie to pytanie. Ile? Ile? Ile? Czy życie musi dawać nam tak w kość wciąż i na okrągło? Czy tyle problemów zdołam udźwignąć? Ile jeszcze wytrzymam? Jak długo mam znosić ciągłe upokorzenia i upadki losu? Ile będę musiała jeszcze upadać by móc wstać? Ciągle zadaję sobie te pytania.
              Życie niesie ze sobą coraz to nowsze niespodzianki. Z jednych jesteśmy zadowoleni, a z drugimi czujemy się upokorzeni. Co dzień rano wstajesz i zadajesz sobie pytanie. Jaki będzie mój dzień, czy dziś też będę prowadzić walkę o przetrwanie? Czy uda mi się przezwyciężyć kolejny problem? Przyjmujesz godnie to co Ci przyniósł, kolejne ciosy utwardzają Cię w przekonaniu, że skoro tak się dzieje, to tak być musi.
              Przecież to Ty dokonałaś wyboru, który niesie ze sobą konsekwencje Twoich decyzji i wyborów jakich dokonałaś.Przecież jeśli zgodziłam się na pewne rzeczy i wpuściłam je do swojego życia, to muszę teraz ponosić konsekwencje swoich decyzji. I co mam cierpieć? Czy lepiej byłoby się wycofać? Ale mówię sobie, przecież nie mogę, bo skrzywdzę innych.  Sama tego chciałam. Ale to sprawia, że czuję się przygnębiona i zagubiona. I mam tak żyć? Kolejny raz stracić siebie? Nie nie mogę, bo wiem czym to grozi. Chciałabym przeskoczyć przez te problemy, uciec od nich, ale wiem, że trzeba stanąć z nimi twarzą w twarz. Tak, twarzą w twarz. Więc nie ma na co czekać, nie mogę czekać, kiedy deszcz przestanie padać, przecież mogę wyjść równie dobrze na zewnątrz gdy pada, bo wezmnę przecież parasol.
            Parasol to myśli, dobre myśli, które przecież ochronią mnie. Jak ważne jest w jaki sposób myślimy, przecież to ma takie ogromne znaczenie, bo sposób w jaki myślimy wpływa na jakość naszego życia. Jestem tu, żyję, więc powinnam doceniać to co mam. Powinnam cieszyć się każdą chwilą, którą Bóg i cały jego wszechświat otacza mnie. Przecież Bóg mnie kocha, jemu zawdzięczam swoje życie. To on uczy mnie miłości jaką mam dawać na co dzień innym. Życie niesie ze sobą różne scenariusze, ale czy my sami, nie mamy wpływu, by zmienić choć kilka zdań w tym scenariuszu? Owszem mamy, bo jeśli przemyślimy dokładnie co mamy zrobić, a nie damy się ponieść namiętnie jakiekolwiek sytuacji, to zmienimy jakość naszego filmu jakim jest życie. Czasem dla własnego dobra, dobrze jest wycofać się w porę, by nie się później nie rozczarować i nie cierpieć.
           Film życia w którym to ja gram główną rolę zależy tylko i wyłącznie od tego na co sobie pozwolę, co mogę, a czego nie mogę. To co czyni człowiek w swoim życiu, zawsze zostawia jakiś ślad, dlatego trzeba mieć świadomość tego co się czyni, czyli wcześniej przemyśleć. Pewnych spraw żałuję się, że się postąpiło tak, a nie inaczej, bo czasem wychodzi się z założenia, że - '' Kto nie ryzykuje, ten, nie ma''. I już nie zgodzę się z tym założeniem. Ryzykuj, ale najpierw przemyśl ''za'' i ''przeciw''. Zrób listę, podziel kartkę na dwie części i zrób podsumowanie.
            Człowiek uczy się na błędach, tak rzec można, szkoda, że nie można uczyć się na cudzych błędach, tylko trzeba na swoich własnych.  Świat zmienił się i wiruje w wielkich barwach zguby. Czy można mieć marzenia? Można, lecz realne, takie które nie są materialne. Bo te nasze czasy, nie pozwalają na to by mieć dobrą pracę i pieniądze na jako takie życie. Pod względem ustroju naszego państwa, gdzie biurokracja rządzi, niczego dobrego nie wymyślą. Więc w czym pokładać nadzieję? W pracy, którą można w każdej chwili stracić? W życiu? Gdzie w każdej chwili można stracić ukochaną osobę, bo wymieni nas na nowszy, lepszy model? Nie, mnie to na razie nie spotkało. Ale w większości moich znajomych. Więc lepiej jest dmuchać na zimne.Co ten świat nam daje?
          Jakimi przekonaniami powinniśmy się w nim kierować? Co robić?Czy można liczyć na innych? Można liczyć tylko na siebie. Jesteś człowiekiem, przecież można zmienić wszystko? Czy naprawdę można?






Wyjdź szczęściu naprzeciw

 


 

 

''Pamiętaj że wszystko, co uczynisz w życiu, zostawi jakiś ślad. Dlatego miej świadomość tego, co robisz''

 

-Paulo Coelho
 
 
''Są tacy , którzy uciekają od cierpienia miłości. Kochali zawiedli się i nie chcą już nikogo kochać, nikomu służyć, nikomu pomagać. Taka samotność jest straszna, bo człowiek uciekając od miłóści, ucieka od samego życia. Zamyka się w sobie.''
ks. Jan Twardowski:)
Są ludzie, którzy mimo zawodu, mimo tego, że kochali całym sercem chcą na nowo otworzyć się na świat, ale nie mogą nie potrafią. Dlaczego?
Bo ich rana w sercu nadal krwawi, wciąż mierzą wszystkich tą samą miarą. Ty zrobiłeś, zrobiłaś mi taką krzywdę, więc mierzę wszystkich tą samą miarą. Nie daję szansy nikomu. Bo każdy, każda jest taki sam.
Nie można się temu dziwić - zawiedliśmy się, tak bardzo kochając, nie chcemy po raz kolejny przechodzić, tego samego cierpienia, nie chcemy się znowu tak podle czuć. Nie chcemy być znowu nieszczęśliwi.
Prowadzimy walkę w swoim sercu już go, jej nie kocham. Ale w ten sposób oszukujemy samych siebie.
Mamy w sobie poczucie żalu, pustkę, nicość, żyjemy z dnia na dzień. Żyjemy w takiej wegetacji, tak długo, dopóki nie zrozumiemy, jak daleko zatraciliśmy siebie. U niektórych stan ten utrzymuje się krótko, u niektórych trwa latami . Dobrze jest, kiedy otrząśniemy się w porę, kiedy zauważymy jak daleko jesteśmy od siebie.Wtedy mamy szansę odzyskać siebie na nowo, swoją osobowość , swoje człowieczeństwo, swoje uczucia do samego siebie.
Bo jeśli zrozumiemy, że pokochanie własnej osoby i szacunek dla własnej
osoby jest najważniejszy wtedy przetrwamy, jeśli tego nie zrozumiemy- zatracimy się, nasze życie straci sens. Będziemy sobie żyć z musu, każdy dzień będzie dla nas koszmarem, każda noc wiecznością...
Żal i smutek będą się kłębić w naszej głowie w nieskończoność. Uczucie pustki będzie trwało i trwało.
Każdy wtedy nienawidzi samego siebie i przeklina cały świat obwiniając siebie za swoje nieszczęście, bo zawsze myślimy- gdybyśmy byli inni może nie było by tak źle, myślimy o sobie negatywnie.
Mamy wyrzuty, ciągłe do siebie doprowadzamy się do okropnego stanu , najgorszego- zamykamy się w sobie. Zamykamy się na świat, na otoczenie.Jesteśmy bezsilni wobec samych siebie.
I ten kto to zrozumie, że zatracił siebie powoli odkrywa wiarę w życie, a przede wszystkim wiarę w siebie.
Jeśli zaczynam wierzyć w siebie w swoje siły , powstaję .Powoli dochodzę do siebie. Małymi kroczkami, ale dochodzę. Moja wiara z dnia na dzień rośnie, zaczynam coraz bardziej wierzyć w siebie, w swoje siły.
Jestem żyję. Powoli zaczynam doceniać każdy dzień , każdą chwilę, zaczynam rozumieć , że to mnie spotkało po to by być silniejszym. ''Co mnie nie zabije to mnie wzmocni ''. Zaczynamy analizować swoje życie. Zastanawiamy się co nam sprawia najwięcej przyjemności. Zaczynamy budować w naszej rzeczywistości nowe życie. Powoli stajemy się szczęśliwi. Z dnia na dzień poznajemy siebie, jesteśmy sobą, jesteśmy dla siebie, nie przejmujemy się tym co mówią inni.Słuchamy swego serca, aby żyć w zgodzie z sobą. Cieszymy się małymi osiągnięciami- to już zaczyna być dla nas wielkim szczęściem.
Dbamy o swój rozwój, pogłębiamy swoją świadomość, rozpoczynamy pracę nad własnymi emocjami. Wybieramy się w podróż naszego życia, ta podróż albo będzie dla nas szczęściem, albo nieszczęściem, ale dlaczego nie zaryzykować - "Kto nie ryzykuje ten , nie ma"". Skupiamy się na tym co mamy, a nie na tym czego nam brakuje. Bo po co tęsknić za czymś co jest nierealne? Lepiej cieszyć się z tego co mamy. Z tego co nam jeszcze zostało, z tego co pozbieraliśmy .
Największym szczęściem jest kochać. Nie ja pierwsza to odkryłam i nie ja pierwsza o tym piszę. Każdy ma swoją definicję szczęścia. Szczęśliwych momentów w naszym życiu jest mnóstwo, chociaż niektórzy z nas tego nie dostrzegają i narzekają na całe życie. Trzeba analizować , wyciągać wnioski i szczęściu wychodzić na przeciw. Przecież między bólem, a szczęściem jest tyle przestrzeni. Wykorzystajmy tą przestrzeń.
Każda chwila jest w stanie się zmienić, zależy w jaki sposób myślimy. Ta chwila w której teraz trwam, ten moment, który czuję, wypełnia moją przestrzeń i wszechświat mój buduje. Tak wielkie mam pragnienia,
tak wielkie plany snuję, co z tego że ktoś śmieje się tam w głębi, to ja planuje swoje życie. Chwytam ręce wszechświata do mnie skierowane, wołam swojego anioła stróża bo wiem że mi go potrzeba. Ten czas i miejsce wybrałam ja. Spoglądam w siebie i mówię dam radę, nie boję się... Bo tego chcę. Ja tam byam, po tamtej stronie, ja to zobaczyłam, ale już wróciłam. Dobrze, że w porę to dostrzegłam. Inaczej przespałabym wlasne życie.
W każdym człowieku, jest tyle uśmiechu, ile sam może dać.
Ja swoim czytelnikom zostawiam dużo uśmiechu:)))
Podzieliłam się z wami kawałkiem mojego życia:)
Pozdrawiam:)





 Mój wewnętrzny głos duszy




      
      Tak szybko pędzimy przez życie, że nie zauważamy jak szybko nam ono przecieka przez palce. Nie szanujemy ludzi, którzy pojawiają się czasem w naszym życiu, a pojawiają się po to, żebyśmy coś dostrzegli. Nie zauważamy potrzeb naszych bliskich i przyjaciół z naszego otoczenia. Pędzimy tak szybko nie zauważając szczęścia, które nas otacza, tego co się dzieje wokół nas a narzekamy, że jesteśmy nieszczęśliwi.
      Mówimy że Bóg nas skarał, a tak nie jest, bo Bóg pragnie dla nas szczęścia. Daje nam je na co dzień, tylko my tego nie zauważamy. Czasem ktoś podaje nam swą dłoń, pragnie pomóc - my tego nie dostrzegamy i nie dostrzeżemy, dopóki tego nie stracimy. Bo człowiek taki jest, docenia coś dopiero wtedy, kiedy to straci. Wtedy zaczyna się zastanawiać po co i dlaczego tak się stało.Tak łatwo kogoś stracić, niż odzyskać. Jesteśmy znieczuleni na cudzą krzywdę na to co się dzieje wokoło nas. Dlatego warto dostrzegać dobro w drugim człowieku, nie doszukując się w nim zła. Bo poznając drugiego człowieka widzimy w nim same wady nie dostrzegając zalet.Ten człowiek tak jak my ma wielkie serce i wielką duszę tylko o tym czasem nie wie. Czasem jego zła sytuacja życiowa zamienia go w zimny głaz. Nabywa cech negatywnych i wszystko widzi w złym świetle. Zaczyna nam czasem to przeszkadzać.

      Co by się stało gdybyśmy mu dali szansę dostrzeżenia tego dobra, które nosi w swoim sercu i w swojej duszy. Istnieje cud jakim jest drugi człowiek i gdy pierwsi podamy mu rękę ukazując swoje wewnętrzne dobro, prowadząc go na początku niczym małe dziecko, które stawia pierwsze kroki, ucząc go, że jest na tym świecie potrzebny, doceniając go takim, jaki jest, by poczuł że, coś znaczy. By pokochał sam siebie.Taki człowiek odnajdzie sens swego istnienia.To podziała także dla naszego dobra, bo dzieląc się szczęściem z drugim człowiekiem odnajdziemy nas samych. To pozwoli nam duchowo dojrzeć.To szczęście do nas wróci w najmniej oczekiwanym momencie i z najmniej oczekiwanej strony.'' Nie ważne jest w życiu to co się ma i ile się ma- ale ważne jest to co możemy dać drugiemu człowiekowi.''- Jan Paweł II.
      Czasem szczery pełen serca uśmiech pozwala rozgrzać czyiś zimny promień serca. Dlatego to ważne, by nie przekreślać innych osób jakie pojawiają się w naszym życiu, ale uczynić ich swoimi przyjaciółmi. Często się zdarza, że więcej słyszymy o rozwodach o rozstaniach niż o szczęśliwej miłości. Dlaczego tak jest? Ponieważ nie potrafimy przebaczać, nie potrafimy dać szansy drugiej osobie, a potrafimy ją negować, oskarżać, potępiać, oczekiwać od niej rzeczy, których sami nie potrafimy dać. Wtedy wychodzą niedomówienia i rozczarowania.Mówimy, że partner nie spełnia naszych oczekiwań, ale gdybyśmy pokazali jakich uczuć potrzebujemy, podarowali partnerowi to co sami chcielibyśmy otrzymać, może byłoby nam łatwiej? Na pewno tak. Bo dajemy coś nie oczekując niczego w zamian.To jest bezwarunkowy gest i jeśli jest szczerze podarowany, wtedy ma prawo spełnić swą rolę. Dlatego ważna jest w życiu miłość, miłość bezwarunkowa , bo kochając nie oczekujemy niczego w zamian.Dusza ludzka, to głębia miłości, niezależnie od tego ile w sobie ma złości i żalu. To kiedyś przejdzie, dusza narodzi się na nowo.Stanie się silna i bardziej odporna na większe dolegliwości.
 Nie ma człowieka, który by nie pragnął kochać. Czasem przydarza nam się różna nieszczęśliwa miłość, matka kocha syna, chce do niego jak najlepiej, a on schodzi na manowce, to boli. Boli również zdrada i miłość bez wzajemności. Ale żyć trzeba dalej, dla innych, którzy nas potrzebują. Bo miłość to najpiękniejszy dar, który dał nam BÓG. Miłość to wielka siła, która wydobywa z człowieka to co najlepsze. Miłość wypełnia pustkę w naszym życiu sprawia że jesteśmy szczęśliwi z radością wstajemy każdego dnia, z radością idziemy do pracy . Mamy cały sens życia. To wielka siła która jednoczy. Miłość to wspólne stawianie kroków w codziennym życiu, odnajdywanie siebie w trudnych chwilach. Niestety wielu ludzi popełnia ogromny błąd  ponieważ koncentruje się na tym by być kochanym, a nie kochać. Jeśli jesteśmy zdolni do kochania to nauczmy się dawać. Szczęście w miłości osiągniemy wtedy  jeśli damy siebie i pokochamy miłością bezwarunkową, czyli taką, która niczego w zamian nie oczekuje i nie czyni z naszej ukochanej osoby niewolnika naszej wyobraźni. Ale by pokochać taką miłością, to musimy pokochać najpierw samych siebie.Jeśli tego nie zrobimy nasza miłość nie będzie spełniać naszych oczekiwań. Wiecznie będziemy rozczarowani. Bo jak można pokochać kogoś, nie kochając samego siebie ?



 

Wyjdź szczęściu naprzeciw.





     Nasz wewnętrzny krytyk, lubi wtrącić swoje trzy grosze w różne sytuacje w naszym
życiu. Czasem warto jest się z nim dogadać. W mojej głowie pojawia się dyskusja głosów,
którego mam w końcu wysłuchać? Czy tego, który mowi zrób to, zrób, czy tego nie, nie
rób tego. Czy jeśli wybiorę ten właściwy głos, to będzie to głos serca, czy mojego
wewnętrznego krytykanta? Najważniejsze jest to by słuchać swojego głosu, a nie innych,
którzy, to niby, chcą nam doradzać.
  
     Tak często nasz głos tyle rzeczy pragnie, tyle by chciał, ale rozsądek podpowiada nam,
że nie możemy posłuchać własnego wewnętrznego głosu, dla własnego dobra. Nasza
dusza tyle pragnie, a nie możemy wypełnić naszej przestrzeni, naszym wewnętrznym głosem,
ba nawet  nie chcemy, bo boimy zawieźć się kolejny raz. To wtedy właśnie pojawia się
ten krytyk, który mówi nie, nie rób tego. I wybieramy - nie, ale to nie koniec, tego co się
dalej stanie, pojawia się bezsilność, ból, rozczarowanie. Bo nie wybraliśmy tego, co
chcieliśmy, dla własnego dobra. I co będzie najlepszym lekarstwem?
   
      Przyjąć to z pokorą i kroczyć, przez życie dalej. Bo nic innego nam nie pozostaje.
Tak zrobiłam wiele razy, ale czy zrobiłam dobrze? Nie wiem.
Ale wiem jedno, uchroniłam siebie. Tyle razy życie stawiało mnie przed różnymi wyborami,
musiałam powiedzieć nie, teraz wiem, że dokonałam właściwych wyborów i jestem z tego
dumna. Choć nie zawsze. Ale metodą prób i błędów, można się w życiu wiele nauczyć.
To dodaje siły na resztę czasu, do następnego wyboru.
   
       A co zrobić z nieustającymi wyrzutami sumienia? Nie myśleć o nich?
Tak się nie da. Nie da się i już. To trudne, ale takie jest życie, tak trzeba. Czasem
chce się uciec, daleko jak najdalej. Ale czy można uciec od samego siebie?- Nie !
Trzeba pogodzić się z zaistniałą sytuacją, przejść przez nią, bo czas jest najlepszym
lekarstwem, w takiej chwili. Wiara w siebie i we własne siły pozwala kroczyć, przez
ścieżkę naszego losu dalej. Gdy otworzymy nasze serce i kroczyć będziemy z wiarą,
swiat stanie się dla nas wspaniałym krajobrazem, kolorowym, pełnym słońca.
A gdy na chwilę pojawi się deszcz, to przecież padał podczas słońca, dlatego wiemy,
że za chwilę pojawi się, różnokolorowa tęcza. Tęcza cudownych kolorów w naszym sercu.
   
      Burza, też ma swoje zalety, bo powietrze po niej staje się czystsze i lepiej się oddycha,
a potem następuje spokój. Oby tych burzy, było jak najmniej, ale tęcze, spotykały nas
jak najczęściej w życiu. Bo najpierw musi się coś dziać, coś stać, byśmy zrozumieli,
jak ważna jest tęcza, i jak ważny jest każdy kolor na niej znajdujący się.
    
      Nie myślmy o tym, co się ma zdarzyć w naszym życiu, ale o tym co teraz mamy.
Doceniajmy każdy dzień, takim jaki jest, biorąc z niego wszystko, każdą chwilę daną nam
przez Boga, każde szczęście, które on nam daje każdego dnia. Bo dał nam życie, byśmy
się nim radowali, a nie narzekali. Jeśli będziemy narzekać i nie będziemy doceniać tego,
co dostajemy od niego co dnia, nasze życie stanie się zwykłą wegetacją. Wstając rano,
będziemy myśleć, znowu ten cholerny dzień i denerwować się na wszystko.

     Dlatego, ja co dnia czekam na różnokolorową tęczę, by rozświetliła moją duszę.
Nawet po deszczu długoterminowym i tak będę na nią czekać. Bo ona jest moją nadzieją.
Wierzę, że każdy człowiek ją ujrzy, jeśli zmieni swój kierunek myślenia, ale to już tylko
zależy od niego i od jego nastawienia do życia.

    Ja łapię każdy dzień, dziękując Bogu za zdrowie, bo nie każdy je ma i za to, że
obdarzył mnie tym, co najcenniejsze, moim dzieckiem, słońcem, na każdy kolejny dzień.
I cała reszta, która pojawia się na codzień w postaci ciemności i tak czekam na światło
w tunelu.

    Tak niewiele potrzeba do szczęścia, nawet najmniejsza rzecz, tworzy w moim życiu
największe szczęście. Ponieważ wszystko zależy tylko i wyłącznie od tego jakie mam
podejście do własnego życia. To właśnie moja przestrzeń, stworzona przeze mnie,
kreuje moją rzeczywistość. Wpuszczam do niej światło, wszędzie i zawsze, kiedy
dobiegają mnie niepokojące dźwięki. Zmieniam swoją postawę, zaczynając wsłuchiwać
się w swój wewnętrzny głos. Każdy mój upadek, był okazją do zdobycia cennej nauki i
odebrania cennej nagrody- odzyskania siebie.

  Kieruję się słowami Phila Bosmansa -
''Kawałek nieba jest w każdym uśmiechu,
 W każdym życzliwym słowie,
I przyjaznym geście,
W każdym pomocnym czynie.
Kawałek raju jest w każdym sercu,
Które stanowi zbawienny port dla nieszczęśliwego.
W każdym domu z chlebem, winem i serdecznym ciepłem.
Bóg włożył swoją miłość w twoje ręce,
Jak klucz do raju. ''



 

Czy długo można być singlem?










     
       Wartości ludzkie. Gdzie one się podziały? Gdzie one są?  Bycie Singlem, to w dzisiejszych czasach norma. Zdradzić, męża, żonę normalne. Bo po co ratować związek, jeśli można zamienić model na młodszy, zabawić się i żyć dalej. A co z sumieniem? Gdzie się podziało sumienie tych ludzi, którzy zdradzają. Czy oni w ogóle mają sumienie?Jak mogą wrócić do domu, położyć się obok parnera lub partnerki i zachowywać, jakby się nic nie stało
      Próbuję to zrozumieć i nie potrafię, choćbym chciała. Czy jeśli nie dogaduję się z własnym mężem, czy z chłopakiem, to nie mogę tego naprawić w inny sposób, czyli usiąść i porozmawiać, tylko szukać innego, żeby mnie zadowolił. Jakie społeczeństwo w dzisiejszych czasach jest chore. Gdzie podziała się ludzka  wartość? Co się z nią stało. Stary model trzeba wymienić na nowy. Bo po co odremontować coś, jeśli wygodniej  jest kupić nowe.Przecież w remont trzeba włożyć tyle czasu, a nowe pstryk jest i gotowe. Po co marnować czas, życie jest zbyt piękne.
    Żal mi ludzi, którzy padli ofiarą zdrady, to najgorsze co może być. Nie da się tego uczucia opisać słowami. lle to za sobą niesie bólu i cierpienia. Mówią, czas jest najlepszym lekarstwem, ale wspomnienia niestety wracają, a jeśli wracają to wraz z tęsknotą, która z powrotem wywołuje ból. Co się dzieje z takim człowiekiem, który został zdradzony?
Powoli buduje obraz nienawiść, poprzez nieudolne próby zdobywania i rzucania. Bo myśli, że jeśli on został tak potraktowany, to on też będzie tak traktował innych. Budzi się w nim lęk, przed kolejnym zawarciem związku, kolejne traktuje obojętnie. Wybiera życie singla, bo przeżywa w głębi serca lęk, przed kolejnym odrzuceniem. Czy życie singla jest fajne?
       Na pewien czas tak, na dłuższy okres nie, bo więcej odczuwamy naszą samotność. Bycie singlem to oszukiwanie samego siebie. Wmawianie sobie po co mi druga osoba, ona jest mi niepotrzebna. Po co mam się znowu męczyć? Lepiej mi samemu. Nie truję się przynajmniej, mogę robić co chcę. To są plusy. A minusy? Nie mam wsparcia, do końca nie czuję się szczęśliwa(y). Najgorzej odczuwa się tą samotność w święta. Bo święta spędza się rodzinnie. Wtedy jest ciężko, przez całą, tą świąteczną atmosferę. Kiedy jesteśmy samotni, nie chcę nam się wracać do pustego domu, najchętniej wzielibyśmy nadgodziny i zostali jak najdłużej. Bo do kogo wrócić. Ile można surfować po necie, czy oglądać tv? Lepiej znosi się samotność jak się ma dziecko, wtedy chce się do niego wrócić.
     Bo mamy do kogo. Pójdziemy na spacer, porozmawiamy, pobawimy się. A co jeśli dorośnie? Odejdzie z domu? Nie zabronimy mu tego. I życie staje się pustką. Traci sens. I co z tą samotnością? Przywykliśmy do niej tak mocno, że kiedy kogoś spotykamy w naszym życiu boimy się na nowo otworzyć, zaufać tej osobie, czujemy dystans. Zastanawiamy się  czy warto, czy nie warto? A może znow mnie zdradzi? Może jest taki sam jak wszyscy
     Dla świętego spokoju wolimy być sami. Od czasu do czasu gdzieś wyjść ze znajomymi i wystarczy. Gdzie się podziały więc wartości ludzkie?Dlaczego musimy robić w inny sposób, niż byśmy tego chcieli? Nasze serce przepełnia samotna pustka, moglibyśmy z kimś być, ale ze strachu przed kolejną porażką, stawiamy na samotność. Czemu czasem dokonując wyboru, musimy oszukiwać samych siebie? Nasze potrzeby i pragnienia? To prowadzi do totalnej pustki. Czemu musimy robić coś wbrew sobie?
     Nasza psychika płata nam takie figle, bo doświadczenia, jakich nam życie dało, wygrywają z nią. Ważniejszy jest spokój. Spokój naszej duszy i to, by już nigdy nas nikt nie skrzywdził. Strach wygrywa. Nie mówię i nie twierdzę, że wszyscy tak robią, ale jest tak w większości.















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz